Uczciwie trzeba przyznać, że w tym roku kadra piłkarska nie grała (póki co) tak źle jak w latach ubiegłych - ot jesteśmy po 2 meczach i wciąż mamy szansę na awans... fakt - nasze nadzieje pokładamy w innych drużynach, ale jakby nie patrzeć to szansa jest... i kurczę w tym jest jeden problem - a kolejny leży w tym, że nie jest tak źle jak zwykle.... a dokładniej problem leży w tym, że dla wielu samo to, że nie przegraliśmy meczu jest już sukcesem i powodem do dumy. Oczywiście możemy radować się, że nasza kadra w końcu nie przegrywa spotkania za spotkaniem, że w końcu stara się walczyć przez cały mecz, a nie tylko w ostatnich minutach... ja do doceniania postępu nic nie mam, rzekłbym wręcz, że jest to coś co pochwalam, bo generalnie jest to czynnik motywujący - takie pokazanie, że się docenia czyjeś starania... Tylko, że kadra ma być niby tymi najlepszymi z najlepszych.. więc jakoś ciężko radować się z tego, że jakimś cudem utrzymaliśmy remis :o - ale doceniam starania.
Problem leży w tym, że przez lata przyzwyczajono nas do tego, że polska reprezentacja to taki chłopak do bicia. Z racji tego, że ów chłopiec nie miał wielu sukcesów to mozolnie wmawiano nam, że wszystko jest sukcesem - nawet to że piłkarze w ogóle są w stanie biegać przez 90 min. Teraz zaś gdy utrzymujemy remis (bo ciężko mówić o zdobywaniu czegoś z czym się zaczyna...) mówi się, że polska drużyna to oreły nad orełami. CO ZA BZDURA! Byłoby za co wychwalać drużynę gdyśmy mieli 2 zwycięstwa na koncie, a nie 2 remisy. Tak to pozostaje nam się cieszyć, że nie będzie wielkiego wstydu pt. "gospodarz przegrał wszystkie mecze", na szczęście "jakby co" to daleko do domu nasi chłopcy nie mają...
A ja mam taką malutką nadzieję, że w tym ostatnim meczu grupowym, w końcu faktycznie wygramy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz