26.11.2011

Dłużej pracując dostaniesz większą emeryturę


Jak podaje "metro" z dnia 21 listopada 2011:
Rząd wyliczył, że kobieta, która dziś ma 39 lat i będzie pracować do 67. roku życia, dostanie o 80 proc. wyższą emeryturę, niż gdyby pracowała do sześćdziesiątki.

 Sam tych słów, ani deklaracji nie słyszałem... (za wszelkie źródło tego objawu geniuszu rządzących byłbym niezmiernie wdzięczny), jednak mój analityczny umysł nie mógł się powstrzymać przed rozłożeniem tego zdania na wióry.

Tak więc ujmując owo zdanie bardziej matematycznie:
Zakładając, że kobieta zaczyna pracować mając S lat:
  • pracując od S do 60 lat dostaje emeryturę w wysokości E
  • pracując od S do 67 lat dostaje emeryturę w wysokości 1.8 * E
To sprawia, że 60 - S lat daje nam emeryturę E oraz 67 - S daje 1.8*E.
Zatem: 60 - S => E <= (67 - S) / 1.8.


Co to oznacza w praktyce? Załóżmy, że mamy Anię, która zaczyna pracować w wieku S = 25 lat i wg dzisiejszych zasad dostanie emeryturę w wysokości E = 1000zł.
Oznacza to, że za pracę przez 35 lat (60 - 25) otrzymuje 1000 zł emerytury. Średnio więc otrzymuje 28.57 zł za każdy przepracowany rok.
Jeśli jednak Ania będzie pracować do 67 roku to otrzyma emeryturę w wysokości 1.8*E = 1800 zł, co przekłada się na 42.85 zł za każdy rok 42 letniej pracy.
Idąc dalej w ciągu 7 lat nasza emerytura rośnie o 800 zł czyli o 114zł na rok (oczywiście pomijam tu procent składany, gdyż każdy doskonale wie, że w ZUS pieniądze się nie kumulują, bo po prostu nie mają jak skoro są wydawane na bieżąco). Co więcej taka średnia oznacza, że pracując dodatkowo jeszcze 1 rok nasza emerytura wzrosła by o więcej niż 114zł. Dlaczego? Bo nie wiem jak inaczej wytłumaczyć nagły wzrost emerytury po 60ce jak procentem składanym albo jakąś jego ZUSowską alternatywą. Jeśli komuś się chce to może zapewne jakiś sensowny wzór wytworzyć, a ja wręcz z diaboliczną rozkoszą go tu zamieszczę.







.

Emerytura do 67 lat

Kilka dni temu Polskę obiegła nowina - emerytura dopiero po ukończeniu 67 lat. Na szczęście rządzący pomyśleli i zrobili pewien okres przejściowy. Sama idea emerytury państwowej od 67 roku jest... cóż idealnie wpisuje się w schemat tego systemu emerytalnego, którego celem jest jedynie drenaż pieniędzy z rąk społeczeństwa... Dziś chyba nikt mający perspektywę przejścia na emeryturę za 20/30 lat nie wierzy, że dzięki tej z ZUS czy z OFE będzie w stanie żyć na jakimś sensownym i godnym poziomie...

Ale nie o tych rozważaniach dzisiejszy wpis... Wpis ten powstał dzięki wydaniu dziennika "metro" z 21 listopada b.r. w którym to ukazały się trzy wywiady. Same wywiady co prawda nie dotyczyły bezpośrednio zmiany wieku emerytalnego, co chęci pewnych posłów do "odsunięcia od kobiet tego kielicha" (link) i usilnie przekonywały, że taka zmiana jest dla kobiet korzystna. Pozwolę tutaj sobie przytoczyć pewne fragmenty z tych wywiadów, których udzielili:
  • Zbigniew Nęcki (wywiad z nim jest nawet na stronie metra -> link)
  • Joanna Piotrowska
  • Kazimiera Szczuka
Generalnie wywiadów udzieliły 3 osoby, które poza gadaniem i pisaniem nie wiele w życiu robią... zwłaszcza ta 1sza i 3cia osoba ;] A i wywiad ze wszystkimi tymi osobami prowadził Mariusz Jałoszewski.

Zbigniew Nęcki
ZN: (...) ja nie wyobrażam sobie życia bez pracy
MJ: Powie to pan pracownikom na budowie, ochroniarzom i kasjerkom w hipermarkecie, którzy ciężko pracują i zarabiają grosze?
ZN: Oczywiście w pracy bez wyzwań można zmęczyć się szybko (pogrubienie moje). Ale wielu emerytów ma dużo wolnego czasu, ale brakuje im na życie.
 Cóż aż dziw bierze, że "psycholog społeczny z UJ" wprost okazuje taki brak empatii. Takie połączenie dwóch problemów (niskie pensje oraz brak satysfakcji) w jeden świadczy jedynie o tym, że albo ten pan użył wielkiego uproszczenia swego wywodu, ale po prostu nie nadaje się do swojej pracy. Nie zaprzeczę, że brak wyzwań męczy - bo to fakt, rutyna zabija powoli. Jednak implikacja, że osoba zarabiająca mało nie ma wyzwań w pracy jest po prostu żałosna. Co więcej pan Nęcki pokazuje swoje stereotypowe spojrzenie na świat - zarabiają mało, to muszą męczyć się pracą.
Cóż ja bym powiedział, że pracując "za biurkiem", lub "na katedrze" o wiele ciężej zmęczyć się w pracy niż dźwigając cegły przy budowie... ale to oczywiście nie ma znaczenia, wszak ważniejszy jest fakt braku wyzwań...
ZN: (...) spokojnie możemy pracować do 75 lat. Szybkość działania owszem się zmniejsza, ale jakość jest ta sama co u 20-latków."
Na szczęście pan profesor wskazuje również na problem wieku... tylko, że ukazuje spaczone spojrzenie na świat, w którym liczy się jedynie szybkość i jakość, a o możliwościach fizycznych i podatności na różnego rodzaju choroby już mowy nie ma.
MJ: Tylko jak wytrzymać do tych 67 lat?
ZN: Robić przerwy. Od czasu do czasu wyjazd na dłuższy urlop. Dziś choćby po Europie może podróżować każdy, nawet biedniejsi, a nasze góry czy morze są jeszcze bliżej. (...) Zmieniać tryb pracy. (...) czerpać radość z przyjemności.
Oczywiście - swego czasu to UE proponowała uznać prawo do turystyki na równi z innymi prawami i nawet dotować owe podróże dla najuboższych. Sęk w tym, że takie rozwiązania nie są realne dla biednych osób pracujących na kasach i dla ochroniarzy.. czy raczej dla stróży nocnych, którymi zostają głownie emeryci i renciści. Zapłacić miesięczną pensję by wyjechać na tydzień? Faktycznie dostępne dla każdego, a w międzyczasie rachunki za mieszkanie same się opłacą. Do tego dochodzi kwestia długich urlopów, które pracodawcy również bardzo chętnie dają - niemal tak jak podwyżki.
ZN: (...) W ogóle nie rozumiem takich mundurowych, którzy przechodzą na emeryturę po 15 latach. No chyba, że chodzi tylko o to, żeby mieli państwowy wikt i mogli dorabiać.
 Brawa dla pana profesora za domyślność w kwestii motywacji do wcześniejszej emerytury. Ja ze swojej strony dodałbym również taką motywację: "Skoro nie wiem czy nie zniosą takiej emerytury za rok, to czemu nie mam iść na nią dziś?". Z drugiej strony rozumiem intencje wcześniejszych emerytur - mundurówka wcale nie zarabia kokosów (a na pewno nie ci, co przechodzą na te wcześniejsze emerytury), dlatego też w ramach rekompensaty za ochronę kraju i obywateli (za narażanie życia) przyznano im takie oto prawo. Alternatywą byłyby wyższe pensje, ale z tym to jest tak, że lepiej obiecać wysoką emeryturę i mieć nadzieję, że ludzie zemrą, niż dać wysokie pensje.

 Joanna Piotrowska

JP: Wcześniejsza emerytura dla kobiet to premia za pracę na dwóch etatach - w pracy i domu. (...) Tylko ten przywilej jest złudny. To nie jest dobre dla kobiet, dyskryminuje je i skazuje ich na głodowe emerytury. Kobiety zyskają więc na wydłużeniu czasu pracy, bo dostaną wyższe świadczenia
 Nie przeczę, że kobiety tradycyjnie więcej opiekują się domem od mężczyzn - ot takie mają kulturowe usposobienie.. a i zaryzykowałbym stwierdzenie, że taką rolę zgotowała im ewolucja - mężczyzna wszak przez wieki był tym, który przynosił truchło zwierzęcia i narażał się na niebezpieczeństwa, a kobieta to ta, która opiekowała się potomstwem i dbała o domowy mir.
Nim jednak przejdę do dalszego omawiania słów pani Joanny zaproszę do przeczytania mego odwołania się do mitu "dłuższej pracy i większej emerytury" (link).
JP: Wykładowczynie na uczelniach, dziennikarki dadzą sobie radę, bo to dobre zawody. One same chcą dłużej pracować, bo więcej zarobią, chcą też być jak najdłużej zawodowo aktywne. Tylko że nie wszyscy mają dobre wykształcenie i pracę.
Tutaj pani Piotrowska zwróciła uwagę na bardzo ważną rzecz - rodzaj wykształcenia i pracy. Zauważyła, że praca pracy nie równa i oderwała się od akademickiego świata, w którym najwyraźniej żyje pan Nęcki... A mnie osobiście ciekawi czy chcielibyście by wasze dzieci uczyła 65 letnia nauczycielka? Bo ja średnio, zwłaszcza biorąc pod uwagę degradację poziomu kultury wśród młodzieży. Rosną szybciej, mądrzeją później.
MJ: To co państwo powinno zrobić, żeby pomóc kobietom i zachęcić je do dłuższej pracy?
JP: Przede wszystkim musi wyrównać płace, żeby kobiety za tę samą pracę dostały tyle co mężczyźni oraz wyrównać im szanse na karierę, zwłaszcza w biznesie. Musi też odciążyć je od obowiązków domowych, czyli budować żłobki i przedszkola. No i jeszcze potrzebne są regulacje, dzięki którym mężczyźni będą więcej opiekowali się dziećmi, np. urlopy ojcowskie.
Primo - państwo może i powinno wyrównywać płace w organizacjach/firmach/urzędach należących do państwa i przezeń finansowanych. Jednak mówienie o wyrównywaniu płac w kontekście ogółu społeczeństwa, gdy ok. 2% jego obywateli zatrudnionych jest w policji, wojsku i urzędach (link) oznacza mówienie o wyrównywaniu płac w firmach prywatnych. Jeśli ktoś ma wątpliwości, że oto chodzi pani Piotrowskiej to zwrócę uwagę, że mówi ona o "biznesie", który raczej państwowy nie jest. Ale co z tego? Ano to z tego, że skoro państwo nie daje przedsiębiorcy pieniędzy, a jedynie drze z niego bezlitośnie to nie powinno wtrącać się w to ile płaci pracownikom. Jeśli pracownik zgadza się pracować za daną stawkę to znaczy, że mu to nie przeszkadza, a jak przeszkadza to niech szuka pracy gdzie indziej.
Secundo - odciążanie kobiet od obowiązków domowych przez budowę żłobków i przeszkól jest złudne - kobieta po pracy i tak będzie miała kontakt z tym małym dzieckiem (i tak być powinno), no chyba, że chodzi o 24h żłobki od poniedziałku do piątku... ale o rodzicach, którzy do takowych oddaliby swe dzieci nie będę się wypowiadał... Dodatkowo jeśli uwzględnimy koszty (opłaty) takich przedszkoli i żłobków to okaże się, że dla wielu rodzin (zwłaszcza tych, w których kobieta mniej zarabia) bardziej opłacalnym jest zostanie kobiety w domu i zajęcie się wychowaniem dziecka, aniżeli podróże dom-żłobek-praca-żłobek-dom.
Tertio - regulowanie czasu, w którym ojciec zajmuje się dzieckiem już nawet nie zakrawa o Orwella, ale wykracza jego wizje. Co innego mówienie o urlopach ojcowskich i dawaniu rodzinie możliwości wyboru, czy to kobieta czy mężczyzna ma się potomkiem zajmować, a co innego wręcz nakazywanie ojcu (a odnoszę wrażenie, że o to pani Piotrowskiej chodzi) ową opiekę.
MJ: Problemem jest też to, że część kobiet przechodzi na emeryturę, żeby już jako babcie zajmować się wnukami. Często wynika to z faktu, że rodziców nie stać na nianię lub żłobek więc podrzucają maluchy babciom emerytkom.
JP: Tu też musi pomóc państwo i otworzyć więcej żłobków i przeszkoli. Bo to wielka strata wypuszczać kobiety na szybszą emeryturę. Nie róbmy z nich od razu babć w kapciach, bo się zmarnują. Trzeba wykorzystać ich wiedzę, doświadczenie i dystans, zamiast zatrudniać tańsze i bez praktyki młode wilki. To będzie dobre dla całego społeczeństwa.
Ubolewam nad tym, że pan Jałoszewski uważa za problem fakt opieki babć nad wnukami. Rozumiem, że czasem może zdarzyć się, że jakiejś babci dzieci wcisną wnuka, jednak zdecydowanie częściej dziadkowie sami się garną do opieki - poza tym raczej ciężko wcisnąć dziecko do opieki, gdy ktoś stanowczo powie, że nie chce/nie ma czasu/itd..
Co do ilości żłobków i przedszkoli - żyjemy w kraju paradoksów, w którym wszędzie narzeka się na mały przyrost naturalny, a jednocześnie mamy długie kolejki do zapisów do żłobków i przedszkoli... a przepisy wcale nie ułatwiają otwierania nowych.
Dalsza część wypowiedzi pani Piotrowskiej trąci wręcz spojrzeniem socjalistycznym: "robotnicy to nasza własność i my wiemy lepiej co jest dla nich dobre". A co do wyższości wykorzystywania wiedzy, doświadczenia i nie zatrudniania "młodych wilków"... cóż te młode wilki będą w dużej mierze właśnie płacić na pańską emeryturę pani Piotrowska, a właściwie będą na nią płacić jeśli znajdą pracę, o którą może być ciężko jeśli wszędzie będzie pełno tych "doświadczonych z dystansem".

Kazimiera Szczuka
KS: Te kobiety, które nie popierają tej zmiany, odnoszą się do anachronicznego wyobrażenia o czasach, w których kobiety pracowały głównie w przemyśle ciężkim (równocześnie harując w domu), po czym chciały jak najszybciej przechodzić na emeryturę, by opiekować się wnukami. Dziś sytuacja kobiet jest już inna.
Fakt, dzięki parytetom i całej tej feministycznej machinie kobiety zostały wciśnięte do różnorakich branż nieraz wręcz na siłę. Bo tak oto mamy kobiety w urzędach, sejmie, radach nadzorczych, różnorakich pozycjach "za biurkiem" i innych "nie fizycznych" zawodach. Jednocześnie mężczyźni dalej nie tylko wybierają zawody właśnie fizyczne, jak i coraz częściej napotykają tą feministyczną fasadę pseudo równouprawnienia. Chcesz parytetów wszędzie i zawsze? OK - Zacznij zmuszać kobiety do pracy w kopalni na tych samych zasadach co mężczyźni. Jeśli uważasz, że ciężka praca pod ziemią nie jest dla kobiet - to nie waż się mówić o parytecie. Zresztą dlaczego uznano, że podział na mężczyźni/kobiety jest taki istotny? Osobiście wolałbym parytet wiekowy (określony % miejsc w oparciu o strukturę wiekową wyborców), lub zawodowy (odpowiednia proporcja prawników, nauczycieli, informatyków, budowlańców, itd...), wszak oba te parytety mają zdecydowanie większy sens niż parytet płci.... inna sprawa, że mówiąc o "demokracji" i "parytetach" w jednym zdaniu skazujemy się na śmieszność...
Co do inności sytuacji kobiet - to na czym ona polega?
  • nie chcą przechodzić na emeryturę jak najszybciej? Raczej chcą.
  • nie chcą opiekować się wnukami? Raczej nie wszystkie.
  • nie pracują w przemyśle ciężkim? Fakt, to robią głównie mężczyźni i uwaga - roboty...
Moje własne zdanie

Moje własne zdanie zostałoby pewnie określone jako anachroniczne, zresztą tak jak i moje wyobrażenie "idealnego" społeczeństwa. Otóż sama rozmowa o wieku emerytalnym jest objawem anachronicznego myślenia. Dlaczego mamy to regulować? W normalnym systemie każdy mógłby zdecydować się, że "teraz idę na emeryturę" i dostawać takie świadczenie na jakie sobie zapracował poprzez składki. Jednak skoro obecny system nie przewiduje kapitalizacji składek - bieżące ich wydawanie - to ciężko mówić o takim rozwiązaniu. Rząd robi to co uważa za słuszne - odkłada w czasie obciążenia podatkowe związane z emeryturami... a w niektórych przypadkach wręcz ich unika - taki system, że jeśli ktoś umrze to pieniądze na jego emeryturę "znikają" (tak jakby kiedykolwiek tam były...). Kurcze po takich wywiadach gdybym napisał, że obowiązek odkładania na emeryturę jest dla mnie chorym i nietrafionym pomysłem to dopiero by mnie zlinczowano - a jednak tak właśnie uważam... no ale skoro władza wie lepiej co dobre to może niech chociaż pozwoli na dziedziczenie wpłaconych składek w przypadku śmierci najbliższych przed otrzymaniem przez nich emerytury. Ach te marzenia.

2.11.2011

Co by było gdyby...

Jako, że od dłuższego czasu dostępne są pełne wyniki z wyborów (link), a i powyborcze emocje opadły już, to pokusiłem się o małe sprawdzenie co by było gdyby ordynacja wyborcza w naszym kraju wyglądała trochę inaczej :) Na początku jednak przedstawię te dane oficjalne dotyczące poparcia i liczby miejsc w sejmie (senatem nie będę zaprzątał tu nikomu głowy ^^):

Nazwa komitetu wyborczego głosów % mandatów
KW Prawo i Sprawiedliwość 4 295 016 29.890% 157
KW Polska Jest Najważniejsza 315 393 2.195% 0
KW Sojusz Lewicy Demokratycznej 1 184 303 8.242% 27
KW Ruch Palikota 1 439 490 10.018% 40
KW Polskie Stronnictwo Ludowe 1 201 628 8.362% 28
KW Polska Partia Pracy - Sierpień 80 79 147 0.551% 0
KW Platforma Obywatelska RP 5 629 773 39.179% 207
KW Nasz Dom Polska-Samoobrona Andrzeja Leppera 9 733 0.068% 0
KW Nowa Prawica - Janusza Korwin-Mikke 151 837 1.057% 0
KW Prawica 35 169 0.245% 0
KW Wyborców Mniejszość Niemiecka 28 014 0.195% 1

za obwieszczeniem PKW (link)

Dziwne te procenty
Jeśli ktoś dobrze się przyjrzy tym wynikom to dość szybko dojdzie do wniosku, że liczba mandatów wcale nie odzwierciedla procentowego poparcia. Dzieje się tak z przyczyny prostej - głosy na komitety, które nie uzyskały 5% progu są proporcjonalnie rozdzielane pomiędzy te komitety, które zdobyły te 5% lub więcej:
Nazwa komitetu wyborczego % mandatów % mandatów
KW Prawo i Sprawiedliwość 29.890% 157 34.130%
KW Polska Jest Najważniejsza 2.195% 0 0.000%
KW Sojusz Lewicy Demokratycznej 8.242% 27 5.870%
KW Ruch Palikota 10.018% 40 8.696%
KW Polskie Stronnictwo Ludowe 8.362% 28 6.087%
KW Polska Partia Pracy - Sierpień 80 0.551% 0 0.000%
KW Platforma Obywatelska RP 39.179% 207 45.000%
KW Nasz Dom Polska-Samoobrona Andrzeja Leppera 0.068% 0 0.000%
KW Nowa Prawica - Janusza Korwin-Mikke 1.057% 0 0.000%
KW Prawica 0.245% 0 0.000%
KW Wyborców Mniejszość Niemiecka 0.195% 1 0.217%


Brak progu wyborczego
Co by było gdyby progu wyborczego nie było? Ot taka "mała" zmiana w rozkładzie by nastąpiła:

Nazwa komitetu wyborczego % mandatów % mandatów
KW Prawo i Sprawiedliwość 29.890% 138 30.000%
KW Polska Jest Najważniejsza 2.195% 10
2.174%
KW Sojusz Lewicy Demokratycznej 8.242% 38 8.261%
KW Ruch Palikota 10.018% 46 10.000%
KW Polskie Stronnictwo Ludowe 8.362% 38 8.261%
KW Polska Partia Pracy - Sierpień 80 0.551% 3
0.652%
KW Platforma Obywatelska RP 39.179% 180 39.130%
KW Nasz Dom Polska-Samoobrona Andrzeja Leppera 0.068% 0 0.000%
KW Nowa Prawica - Janusza Korwin-Mikke 1.057% 5
1.087%
KW Prawica 0.245% 1
0.217%
KW Wyborców Mniejszość Niemiecka 0.195% 1 0.217%
Jak widać brak progu sprzyja pluralizacji sceny politycznej, chodź z drugiej strony o wiele ciężej stworzyć większościową koalicję (potrzeba powyżej 230 mandatów). Taki system ma jednak tą zaletę, że zdecydowana większość wyborców ma swoich przedstawicieli w sejmie - wystarczy aby na dany komitet zagłosowały 2 osoby na każdy tysiąc głosujących (a dokładniej na każde 920 osoby oddające ważny głos).


Wielomandatowe okręgi z głosem na pojedynczego kandydata
(głos nieprzechodni)
Czyli jeśli oddamy głos na kandydata z listy A, ale nie uzyska on wystarczającej liczby głosów - to te głosy de facto przepadają i nie zasilają innych kandydatów startujących z tej samej listy.

Nazwa komitetu wyborczego % mandatów % mandatów
KW Prawo i Sprawiedliwość 29.890% 160 34.783%
KW Polska Jest Najważniejsza 2.195% 2 0.435%
KW Sojusz Lewicy Demokratycznej 8.242% 34 7.391%
KW Ruch Palikota 10.018% 43 9.348%
KW Polskie Stronnictwo Ludowe 8.362% 25 5.435%
KW Polska Partia Pracy - Sierpień 80 0.551% 0 0.000%
KW Platforma Obywatelska RP 39.179% 193 41.957%
KW Nasz Dom Polska-Samoobrona Andrzeja Leppera 0.068% 0 0.000%
KW Nowa Prawica - Janusza Korwin-Mikke 1.057% 2 0.435%
KW Prawica 0.245% 0 0.000%
KW Wyborców Mniejszość Niemiecka 0.195% 1 0.217%

Jednomandatowe okręgi
Aby nie komplikować za nadto, to przeprowadzimy tą "symulację" na obecnie istniejących (niestety nie równych) okręgach wyborczych do sejmu. Mandat otrzymuje ta partia, która zdobędzie najwięcej głosów (suma wszystkich głosów na wszystkich członków listy). Jako, że mamy 41 okręgów to i 41 mandatów otrzymamy :)

Nazwa komitetu wyborczego % mandatów % mandatów
KW Prawo i Sprawiedliwość 29.890% 14 34.146%
KW Platforma Obywatelska RP 39.179% 27 65.854%

Podsumowanie
Jak widać nie tylko ważne jest kto głosy liczy, ale również jak owe głosy są liczone. Oczywiście można tworzyć różne systemy wyborcze, jedne bardziej skomplikowane od innych, tylko warto pamiętać, że na skomplikowaniu wygrywają wielkie partie (zwłaszcza te będące u władzy), a traci cała reszta.
Za przykład niech posłużą tegoroczne wybory do senatu, do którego to utworzono jednomandatowe okręgi. Skoro okrąg jest jednomandatowy to ktoś mógłby pomyśleć, że liczba wyborców przypadających na jeden okręg będzie zbliżona - cóż nic bardziej mylnego. Mamy tak oto okręg nr 61 - Białystok z liczbą 176015 wyborców oraz by daleko nie szukać okręg nr 60 - Białystok z liczbą 399445 wyborców. Jedno województwo a taka rozbieżność... jednak zastanówmy się co owa rozbieżność oznacza - ano skoro 176 tysięcy ludzi wybiera tylu samo senatorów (którzy są równi względem wszystkich pozostałych) co 399 tysięcy, to można śmiało powiedzieć, że wyborcy okręgu 61. mają większą władzę niż wyborcy okręgu 60... a co dopiero wyborcy z rekordowego okręgu 30 - Kraków I z zawrotną liczbą wyborców 512356. Tak oto 2.9 raza większa grupa wyborców wybiera senatora, który może to samo co senator 176 tysięcy... Taką oto mamy proporcjonalność i demokrację.

14.10.2011

Eksperyment myślowy

Wyobraźmy sobie, że RAŚ zdobywa na Śląsku ogromne poparcie, tysiące Niemców przyjeżdżają osiedlać się nań i w kolejnych wyborach samorządowych widać, że coraz to więcej i więcej ludzi wybiera RAŚ. Oczywiście państwo Polskie robi co może by nie doszło do ustanowienia autonomii, lecz pod naciskiem opinii międzynarodowej i coraz częstszych protestów postanawia w końcu ulec. Tak oto na Śląsku powstaje autonomia, tysiące Ślązaków i Niemców wprowadzają swoje porządki i aby umocnić swą władzę represjonują ludność sprzeciwiającą się temu porządkowi rzeczy. Część z ludzi określających się mianem polaków postanawia wyemigrować do ziemi poza autonomią, reszta zmaga się z administracją, która faworyzuje wspierających ten nowy twór.
Konflikt pogłębia się z miesiąca na miesiąc, aż w końcu coraz częstszymi stają się napady, groźby i podpalenia dobytków. Wytwarza się atmosfera wrogości. Ślązacy obwiniają się nawzajem z Polakami o to kto jest winien tej agresji. Oliwy do ognia dolewają siły policji śląskiej, które to (delikatnie mówiąc) ignorują wszelkie wezwania polaków.
Rząd polski w końcu celu obrony własnych obywateli postanawia zaprowadzić porządek za pomocą wojska, akcja ta jednak spotyka się z natychmiastową reakcją zachodu. Niemcy grożą, że jeśli państwo Polskie wkroczy na Śląsk to będą zmuszeni do przedsięwzięcia akcji mających na celu ochronę rodaków mieszkających na Śląsku. W celu rozwiązania sporu w sposób humanitarny i zaprowadzenia porządku bez niepotrzebnego konfliktu międzynarodowego - polski rząd postanawia przedłożyć sprawę na forum komisji europejskiej oraz ONZ. W ramach tych obiektywnych instytucji postanawia się, że na teren Śląska zostaną wprowadzone siły NATO mające być gwarantem bezpieczeństwa ludności cywilnej. Niestety w tym czasie po Śląsku hulają już zbrojne bandy, a codziennie granicę Śląsko-Polską przekraczają setki uciekających polaków.
Niedługo później władze Śląska domagają się uznania niepodległości, wszak mniejszość niemiecko-śląska z każdym dniem umacnia swą pozycję, a dotychczasowi włodarze tych ziem (polacy) powoli stają się mniejszością.

Czy taki scenariusz może mieć miejsce w XXI wieku? Czy jest to możliwe? A jeśli tak to czy wsparłabyś/wsparłbyś władze śląska? A może zagorzale broniłbyś prawa państwa polskiego do rządzenia na śląskich ziemiach? Zastanów się nad tą wizją... a jeśli nie potrafisz wyobrazić sobie takiego scenariusza - poczytaj o genezie Kosowa.

10.10.2011

i po wyborach...

Tak oto zakończyły się wybory w nadwiślańskim kraju. Na oficjalne wyniki przyjdzie nam jeszcze pewno trochę poczekać, póki co możemy cieszyć się z sondaży i niepełnych wyników "spływających" do PKW.
To co jednak uderza to frekwencja, gdyż tylko ok. 49% (dane z 93% okręgów) uprawnionych do głosowania poszło do urn. Czy jest się z czego cieszyć? Ano tak po trochu jest - wszak połowa polaków zagłosowała... z drugiej strony połowa polaków uznała, że wciąż nie ma kogoś kto zasługuje na ich głos... lub po prostu bojkotują demokrację. Niestety w obecnym systemie frekwencja nic nie znaczy, a szkoda, bo mogłoby dojść do ciekawego zjawiska, gdyby np. konstytucja wymagała minimum 50/60% frekwencji.

Dziwnym natomiast jest, że 14 godzin po ukończeniu wyborów PKW dalej nie podała cząstkowych wyników w formie innej niż komunikatu. Podczas poprzednich wyborów po takim czasie były już umieszczone cząstkowe wyniki na stronach internetowych wraz z podziałem na poszczególne okręgi. Tymczasem pierwsze wyniki cząstkowe ujawniono o 2:30 w formie komunikatu z podaniem jedynie frekwencji oraz procentowego rozłożenia głosów.
A jak prezentują się cząstkowe wyniki PKW (z godziny 5:30)?:
KW Prawo i Sprawiedliwość- 30,61%,
KW Polska Jest Najważniejsza- 2,15%,
KW Sojusz Lewicy Demokratycznej- 8,24%,
KW Ruch Palikota- 9.80%,
KW Polskie Stronnictwo Ludowe- 9,51%,
KW Polska Partia Pracy- Sierpień 80- 0,58%,
KW Platforma Obywatelska RP- 37,47%,
KW Nasz Dom Polska- Samoobrona Andrzeja Leppera- 0,08%,
KW Nowa Prawica- Janusza Korwin-Mikke- 1,00%,
KW Prawica- 0,27%,
KW Wyborców Mniejszość Niemiecka- 0,31%
Na koniec wspomnę jedynie, że nawet wynik 37% nie oznacza, że większość społeczeństwa komuś ufa, czy popiera... ba przy takiej frekwencji nawet wynik 60% tego nie oznacza... Skoro w wyborach wzięło udział ok. 50% uprawnionych to znaczy, że PO zdobyła poparcie ok 19% ludzi... co piąty polak głosował na PO. Nie jest to ogromne poparcie, ani wyraz jakiegoś nadzwyczajnego zaufania - jest to informacja, że ludziom brak świadomości i wiary w możliwość zmian. Jest to znak, że "demokracja" w Polsce wciąż jest w złym stanie i większość rodaków po prostu nie akceptuje takiego sposoby wybierania "władzy".

7.10.2011

Wybory tuż tuż...

Tak to już 9 października - w najbliższą niedzielę - już za 2 dni - odbędą się wyczekiwane wybory do sejmu i senatu. Wyboru zwane również parlamentarnymi, gdyż w tym cudnym nadwiślańskim kraju sejm i senat tworzą właśnie parlament, czyli najwyższy organ reprezentujący wyborców i w założeniu mający dbać o ich interes.

Niestety nie udało mi się "na czas" przerobić i omówić długich programów wyborczych partii PiS, SLD oraz PO. Mimo iż lektura ich była momentami ciekawa to z grubsza mówią o tym samym - o tym jak porozdawać pieniądze i sprawić by "cud gospodarczy" zawitał do polski. Swoją drogą coś dość często mówimy o cudach - cud gospodarczy, cud nad Wisłą, cud nad... cud pod... cud nad cudy... Czyżbyśmy aż tak nie ufali swemu przygotowaniu do bitew, wojen i gospodarczych starć aby wszelkie sukcesy przypisywać "boskiej interwencji"? Hmm.. ale o tym może w innym wpisie, zapewne na innym blogu...

To o czym chciałbym tutaj napisać to wybór, przed którym staną wszyscy, którzy udadzą się do urn 9 października 2011 roku. Tak oto mamy wiele list, wielu kandydatów... Cóż uczynić?

29.09.2011

MSWiA - iA = ?

Tak oto w "przeddzień" wyborów ogłasza się pomysł reform MSWiA (link). Oczywiście sprawa jakże szczytna, bo wszak chodzi o redukcję biurokracji i zwiększenie efektywności ministerstwa. Jednak osobiście mam wrażenie, że tej reformy wynikną co najmniej dwie rzeczy:
  • rozbicie MSWiA na MSW (ministerstwo spraw wewnętrznych) i MA (ministerstwo administracji)
  • stopniowe dryfowanie MSW w kierunku wzorca Ministerstwa Miłości...
Dlaczego ponownie przytaczam Orwella? Ano bo oto plan jest taki by służby podlegały bezpośrednio ministrowi, komuś kto nie został wybrany przy użyciu żadnych demokratycznych metod. Minister jest osadzany na swym stanowisku przy aplauzie większości sejmowej, która głosuje jak wódz Donald każe.

Oczywiście w plany "odbiurokratyzowania państwa" nie wierzę z prostej przyczyny - skoro MSWiA nie będzie zajmować się administracją, to kto będzie? Premier? Przecież on nawet czasu na siedzenie w gabinecie nie ma bo musi z miasta swego dolatywać i Tuskobusem jeździć po kraju.

Swoją drogą ciekawostka taka dotycząca struktury ludności:


Populacja - 38167000

Administracja - 414495 osób -> 1.09%
Wojsko - 143700 -> 0.37%
Policja i bezpieczeństwo - 182600 -> 0.48%
Razem: 740795 -> 1.94%

Reszta: 37426205 -> 98.06%
w tym pracujących - 13692200 -> 35.87%

Źródło: Mały Rocznik Statystyczny Polski 2011 (link)

17.09.2011

Orwella ciąg dalszy...

Nie tak dawno temu pisałem o proponowanych przez MSWiA zmianach dotyczących ułatwień w umieszczaniu podsłuchów oraz dostępu do wyciągów z kont bankowych. Jednak by tego było mało to wczoraj głosowano nad poprawką senacką, która jest de facto wstępem do cenzury prewencyjnej. Ale o co cały szum?
W dotychczasowym brzmieniu ustawa nie pozwala na dostęp do danych, które są chronione przez przepisy o ochronie informacji niejawnych lub innych tajemnic (np. lekarskiej albo adwokackiej). Poprawka - zgłoszona w Senacie przez Marka Rockiego (PO) - przewiduje, że prawo do informacji będzie też ograniczone ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa" w dwóch przypadkach - gdyby osłabiałoby to pozycję państwa w negocjacjach np. umów międzynarodowych lub w ramach Unii Europejskiej oraz by chronić interesy majątkowe państwa w postępowaniach przed sądami czy trybunałami.
Tak więc 187 posłów (a konkretnie członkowie PSL i PO) uchwalili coś, co skutecznie ogranicza możliwość walki z państwem nie tylko w sądach UE, ale również w naszych krajowych. Co więcej zapis "ochrony ważnego interesu gospodarczego" można dość łatwo rozszerzyć poza same sądy i trybunały. Wszak oskarżanie rządu i administracji o korupcję ma wymierny efekt w postaci utraty zaufania zagranicznych inwestorów co skutkuje odpływem kapitału czyli zagraża interesowi gospodarczemu państwa. O ile potrafię zrozumieć sens cenzury (czy jak wolą to nazywać "ochrony informacji") w czasie wojny oraz w sprawach związanych bezpośrednio z obronnością kraju. To tak nie potrafię ujrzeć uzasadnienia tych decyzji będącego zgodnym z duchem transparentności i demokracji.

Jednak by nie było jedynie o tym smutnym dla demokracji wydarzeniu dnia wczorajszego, które to zostało praktycznie przemilczane w mediach, to wspomnę tu jeszcze o innych kwestiach. Tak oto na wstępie wspomniałem o łatwiejszym dostępie do kont bankowych i zakładaniu podsłuchów. Jest to zaiste bardzo niepokojące, jednak bardziej niepokojącym jest informacja o trudniejszym dostępie do billingów. Dlaczego? Z prostej przyczyny - rząd, który robi wszystko by zabezpieczyć się przed ewentualnym powstaniem ludu, który pod przykrywką walki z kibolami kupuje najnowsze urządzenia do pacyfikacji tłumów i który poszerza możliwości inwigilacyjne (ot wspomniane propozycje MSWiA). Taki rząd nie jest organem, który z własnej woli zrezygnuje z uprawnień, które de facto poszerza innymi ustawami. Takie zmiany są oczywistym zabiegiem PRowskim, czymś na co można skierować opinię publiczną, czymś co będzie zasłoną dymną dla innych działań. Powiedzą "patrzcie, dzięki nam ciężej o billingi", a wtedy nikt nie będzie myślał o tym, że w tym samym czasie nadali sobie prawo do podsłuchiwania jego rozmów. Bo zastanówmy się po co komuś billingi skoro i tak podsłuchuje wszystkie rozmowy?

George Orwell w "1984" pisał o policji myśli, o teleekranach które umożliwiały podglądanie i podsłuchiwanie ludzi. Dziś tą samą wizję realizuje się za pomocą podsłuchów, których liczba na przestrzeni kilku ostatnich lat oscyluje wokół ok. 20 tys. (link1 | link2). To jednak nie wszystko, bowiem służby mogą w dowolnej chwili pozyskać informacje nie tylko o tym z kim rozmawiamy, ale przede wszystkim informacje o naszym położeniu, bowiem operatorzy sieci komórkowych mają obowiązek przechowywania informacji związanych m.in z naszym położeniem (a raczej położeniem komórki, którą to zwykle mamy przy sobie). Tak więc już nie tylko słuchają tego co mówimy, ale również patrzą na każdy nasz krok i robią wszystko by w świetle prawa móc złamać życie wrogom ludu. Tu akurat mowa o podniesieniu widełek mandatów za różne wykroczenia. Oczywiście przeciętny Kowalski nie dostanie maksymalnej kary... ale jeśli ktoś jest krnąbrnym opozycjonistom to dlaczego by nie potraktować go surowiej?

By nie było za różowo warto wspomnieć o nowych dowodach, które mają zawierać praktycznie wszystkie informacje o nas samych. Już nie tylko pozwolą na identyfikację naszej osoby, ale również umożliwią dostęp do historii naszych chorób. Pozostaje jedynie mieć nadzieje, że systemy informatyczne odpowiedzialne za przetwarzanie i przechowywanie tych danych będą bardziej zabezpieczone niż te, z którymi obecnie mamy do czynienia. Oczywiście jest jeszcze problem służb, które będą miały do nich bezpośredni i łatwy dostęp... ale kto by się przejmował prywatnością obywateli gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo "państwa"?

Do tego dochodzą takie projekty jak możliwość wprowadzenia stanu wojennego w przypadku "zewnętrznego zagrożenia" sieci teleinformatycznej. W praktyce oznacza to, że jeśli obywatele będą się buntować i zaczną organizować się np. na Facebook w celu protestów to prezydent na wniosek rządu może uznać, że "wrogie, zewnętrzne" siły (bo wszak nie można wykluczyć, że organizatorzy protestów to agenci wrogich wywiadów) stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju i postanowią zablokować dostęp do Internetu oraz posłać wojsko na ulice miast i wsi.

PSL spot atak!

Możliwe, że widzieliście już ten spot, a może nie. Tak czy siak zapraszam :)



Oczywiście spot miał mieć prosty, by nie rzec prostacki wydźwięk w stylu "to, że kojarzą nas z rolnikami, nie znaczy, że tylko nimi jesteśmy"... w efekcie jednak powstał dziwaczny twór, w którym jedni mówią o podświadomym przekazie "pieprzenia" wyborców, inni zwracają uwagę na gorszący aspekt sugerowania seksu młodych ludzi. Mnie to tam nie razi, a cały ten spot wręcz bawi - idealnie wpisuje się w konwencję satyry politycznej uprawianej przez tę partię.

Jednak, żeby nie było, że pokazują ów stronnictwo tylko z jednej strony, to zapraszam również do innego spotu, który ukazał się pomiędzy tym powyższym, a piosenką wyborczą :)



Jeśli wsłuchamy się w treść tego spotu to odczujemy dysonans poznawczy. Z jednej strony spoty, które budzą uśmiech i niemal politowanie nad stylem uprawianej polityki, z drugiej zaś widzimy spot, który w zamierzeniach miał być merytoryczny i przekonywać wyborców. W praktyce jednak tak ten spot jak i cały program PSL okazuje się po prostu festynem obietnic i bajdurzenia.

14.09.2011

Ach te programy, ach te obietnice

Powoli przemierzam przez kolejne strony programów wyborczych PO, PiS i SLD... ale jak można stworzyć "program" na ponad 200 stron (PO ma ciut mniej bo "tylko" 194)? Przecież nawet ułamek wyborców nie przeczyta tej kobyły... Ach iście wielkie i ciężkie zadanie przede mną :x

Jeśli jednak ktoś jest niecierpliwy to tutaj można znaleźć pakiecik programów wyborczych na wybory parlamentarne roku 2011: (link)

A tutaj zbiór linków do odpowiednich stron komitetów tych trzech wielkich programów:
PiS: link
SLD: link
PO: link

(kolejność wg wielkości, żeby nie było, że ona nie ma znaczenia)

7.09.2011

Postulaty programowe młodych z PO

Taki oto filmik, a raczej prezentację zamieszczono na profilu Platformy Obywatelskiej na Facebooku:

Postulaty programowe młodych from Platforma Obywatelska on Vimeo.

Na wstępie zaznaczę, iż jestem świadom, że te postulaty to nie jest program platformy, a jedynie pusczenie "oczka" w stronę młodzieży i obiecywanie gruszek na wierzbie...ale przyglądnijmy się owym postulatom "młodych":

  • łatwiej o pracę
    • preferencyjny kredyt rozwojowy
    • praktyczne kształcenie ułatwiające podjęcie pracy
      Jak rozumiem te ciągłe reformy w szkolnictwie są przykładem owego praktycznego kształcenia?
    • promocja szkolnictwa zawodowego. Łatwiejsze prowadzenie przyzakładowych szkół przez pracodawców
    • wprowadzenie sezonowej umowy o pracę gwarantuje ponowne zatrudnienie
      jak można gwarantować ponowne zatrudnienie? Ten pomysł to jest jakiś nieprzemyślany :o
    • praca na projekt na czas określony lub kontrakt, dla osób zdolnych i kreatywnych
  • szkoła nowoczesna i inspirująca
    • pomoc w planowaniu kariery i przyszłości
      bo oczywiście młody człowiek nie wie w czym jest dobry i co lubi. Potrzebuje pomocy "specjalistów" by odkryć swoje mocne strony... tak w ogóle to czy dzisiejsza młodzież myśli?
    • młodzi aktywny społecznie i obywatelsko
      chciałoby się rzec "głosujący na platformę".. jednak cóż z tej aktywności skoro minimalizuje się na każdym kroku społeczne zrywy i działania. Grupy protestujących rodziców ukazuje się jako wyrodny element na zdrowym ciele edukacji.
    • rozwój lokalnej infrastruktury i bibliotek
      W dobie masowej informatyzacji ktoś chce dawać pieniądze na biblioteki?
    • rozwijanie zainteresowań i uzdolnień dzieci i młodzieży
      ale w jaki sposób? Jak rozumiem poprzez dodanie kolejnych godzin dydaktycznych do etatu nauczycielskiego? No bo przecież na inne działania brak pieniędzy.
    • zniesienie obowiązku wykształcenia pedagogicznego dla fachowców przyuczających do zawodu
      To by było sensowne... ale nie jest. Każda osoba chcąca przekazywać swą wiedzę powinna chociaż liznąć trochę teorii i praktyki związanej z pedagogiką. W mej opinii takie kursy powinny stanowić integralną cześć studiów... i z pewnością bardziej by się przydały niż 120 godzin wychowania fizycznego na studiach inżynierskich z kierunku informatyka...
    • podstawy przedsiębiorczości i prawa w programie nauczania szkół podstawowych
      ale, że w szkołach podstawowych? Tych z klasami 1-6 czy 0-6? Przecież te maluchy nawet nie myślą o swojej przyszłości i żadną ustawą czy nowym programem tego nie zmienimy. Dlaczego PO chce tak usilnie odbierać dzieciom ich dzieciństwo?
    • zdolni studenci i młodzi naukowcy wspierani przez prawidłowo funkcjonujący i sprawny system stypendiów i grantów na projekty
      Ktoś kiedyś opisywał piękny "zachodni" system przyznawania grantów, którym to podniecają się ludzie z polskich ministerstw. Ukazywał się on mniej więcej w sposób taki:
      1. wykonaj projekt B za fundusze z grantu na projekt A
      2. jeśli osiągniesz sukces złóż wniosek o grant na projekt B
      3. przeprowadź badania nad projektem C za pieniądze z grantu na projekt B
      Dlaczego tak się dzieje? Ano dlatego, że jeśli ktoś raz da pieniądze na projekt, który nie wypali to więcej tej osobie kasy nie da :)
  • nowoczesne i otwarte państwo
    • sprawna administracja, załatw sprawy przez internet, szybciej, taniej i łatwiej
      by zrealizować ten cel zwiększono liczbę urzędników o blisko 20%...
    • powszechny dostęp do internetu
      powszechny czyli, że darmowy? Czy też państwo zbuduje infrastrukturę a potem Telekomunikacja Polska SA będzie używając jej sprzedawać dostęp do Internetu?
    • znoszenie barier dla niepełnosprawnych
    • państwo transparentne dzięki pełnemu dostępowi do większej ilości informacji publicznej
      o ja np. chciałbym zobaczyć szczegóły budżetu. Np. ile pieniędzy przeznacza się na US i różne formy inwigilacji obywateli... ale na początek wystarczy mi, że zobaczę program PO na nadchodzące wybory, gdyż mam wrażenie, że jest on pilniej strzeżoną tajemnicą niż akta ze śledztwa z katastrofy smoleńskiej.
  • rodzina to podstawa
    • specjalny program dostępności do mieszkań dla młodych
      Coś na kształt "kredyt dla każdego - zadłuż się i Ty kolego"? Bo jak tak to ja podziękuję za takie programy... no chyba, że chodzi o różnego rodzaju ułatwienia dla firm budujących mieszkania oraz dla osób stawiających "swój dom" we własnych zakresie (tzw. gospodarczym sposobem).
    • ograniczenie sprzedaży niezdrowej żywności na terenie szkoły i zastąpienie pełnowartościowym jedzeniem
      Ktoś tu jest w tyle z już istniejącymi rozporządzeniami... poza tym jako, że sklepiki szkolne są formą działalności prywatnej, to podlegają zasadom wolnego rynku. A skoro dzieciaki chcą kupować chipsy i batony, a nie bułki to nic nie zmusi ich do zakupu tych drugich (które wcale nie muszą być "bardziej zdrowe").
    • wspólne wychowywanie dzieci szczególnie w początkowej fazie rozwoju dzieci jest dobrem nieocenionym
      Wszak młody umysł łatwiej indoktrynować i wpajać mu socjalistyczne wartości. Dziecko powinno być wychowywane przez rodziców i TYLKO rodziców. Wspólne czy kolektywne wychowywanie przerabiano już wiele razy na przestrzeni wieków, skutkowało to zanikiem więzi rodzinnych i wielkim żalem rodziców gdy ich pociechy odwracały się doń plecami na starość.
    • "becikowe" ma pomagać rzeczywiście potrzebującym wsparcia w związku z urodzeniem dziecka
      Tysiąc złotych nie jest żadnym wsparciem. Jest to jedynie kropla w morzu potrzeb młodej rodziny.
    • konieczne jest dalsze likwidowanie barier prawnych uniemożliwiających pracę w domu
      na przykład poprzez pogarszanie warunków egzystencji firm jednoosobowych? A może poprzez podniesienie płacy minimalnej skutkującej zwiększeniem opłat na ZUS? A może chodzi o to by to pracownicy ponosili wszelkie koszty, a pracodawcy mieli jedynie zyski z ich pracy?

A gdy lud już na ulice wyjdzie...

...to władza go ogłuszy. Nie wierzycie? A co powiecie na to, że w centrum Warszawy już jakiś czas temu zamontowano syreny ECN generujące dźwięk o natężeniu nawet do 130 dB... Jakie to komunikaty można tak głośno emitować? Zwłaszcza, że ów syren docelowo miało być ok 500? (link)

To jednak nie koniec nowości. Dość niedawno temu policja została uzbrojona w pocisku typu pik magnum, które to po trafieniu w cel praktycznie nie umożliwiają zidentyfikowania broni, z której zostały wystrzelone - dlaczego? Ano dlatego, że taki pocisk to w uproszczeniu ubity metaliczny proszek, który dzięki swemu pędowi przeszywa cel i powoduje rozległe (w większości przypadków śmiertelne) obrażenia. (link)

Do tego dochodzi zakup wozów opancerzonych dla jednostek prewencji oraz nowinka technologiczna działająca jak już wspomniane syreny ECN - działa LRAD - z tą różnicą, że LRAD jest przenośny, generuje dźwięk o natężeniu do 150 dB w wąskiej 15 stopniowej wiązce. Ta specyfika + montaż na obrotowej platformie umożliwiają selektywne "atakowanie" celów bez strat wśród własnych oddziałów prewencji. (link)

Władza się zbroi w nowinki techniczne, które uniemożliwią zrzucenie na nią winy za ewentualne ofiary i cierpienie protestujących. Bo jak udowodnić, że ogłuchliśmy na wskutek użycia LRADa? Jak udowodnić, że zabity został postrzelony z broni policyjnej gdy pocisk się rozproszył? Ano się nie da, a skoro się nie da to i pozwów nie będzie, a policja bardziej ochoczo będzie używać ów nowinek w ich arsenałach. Tak więc drogi ludu miast i wsi jeśli chcesz się buntować przeciw systemowi to śpiesz się wielce, gdyż już za niedługo bez pomocy wojska nic nie zdziałasz i ujrzysz koszmar większy niż okupacja ZSRR, a porównywalny do tego co prezentował niegdyś Orwell w swym roku 1984 (wiki).

6.09.2011

Tuskizm

Tuskizm - system rządów rozwijający się w Rzeczpospolitej Polskiej na początku XXI w. Charakteryzował się rozbudowaną biurokracją, silnym aparatem inwigilacyjnym oraz uciskiem podatkowym sięgającym ponad 80% wartości pracy.
System ten możliwy był do wprowadzenia dzięki poparciu prywatnych stacji telewizyjnych, które jawiły działania partii rządzącej jako pasmo sukcesów i ciągle krytykowały wszelkich jej politycznych oponentów. Po całkowitym przejęciu władzy również media publiczne dołączyły się do procesu promowania władzy.
Również dzięki mediom zmarginalizowano inne środowiska polityczne. Efekt ten uzyskano ukazując opozycyjnych liderów jako oszołomów lub pomyleńców. Zjawisko to potęgowało ich selektywne cytowanie, które wypaczało sens ich wypowiedzi oraz zrażało do nich społeczeństwo. Dodatkowo unikano pokazywania osób z innych ugrupowań na ekranach telewizorów, co sprawiało, że przeciętny widz myślał, że istnieją jedynie dwie wielkie partie chcące dobra polski oraz dwie małe, które jedynie walczą o dostanie się do "koryta".

Geneza
Partia rządząca, która wprowadziła tuskizm dostała się do władzy głosząc hasła liberalizacji rynku, walki z korupcją i biurokracją oraz ograniczenia represyjności aparatu państwowego. Jej sukcesowi pomógł w znacznej mierze wizerunek poprzedniej władzy kreowany przez zaprzyjaźnione stacje telewizyjne. Głodny swobód obywatelskich naród postanowił dać szansę partii zwanej podówczas "Platformą Obywatelską". Tak jak i podczas wyborów parlamentarnych w 2007 roku, tak i podczas wyborów prezydenckich w 2010 roku czy to z racji wiary w lepszą przyszłość, czy też ze strachu przed opozycją w postaci partii "Prawo i Sprawiedliwość" głosujący zawierzyli partii rządzonej przez Donalda Tuska (czyli Platformie Obywatelskiej).

30.08.2011

Program wyborczy Polskiego Stronnictwa Ludowego

Tak oto nastał czas na kolejną partię startującą do wyborów. Tym razem jest to PSL.
Grzechem byłoby nie pokazać przy okazji PSL ich dzieła w postaci muzycznego klipu, tak więc oto i on:


Jeśli komuś spodoba się ta piosenka to ze strony PSL może pobrać ją w wersji MP3 :)

A bardziej na poważnie to tutaj można znaleźć program wyborczy PSL.


27.08.2011

Program Ruchu Palikota

Jako, że ostatnio skomentowałem program Kongresu Nowej Prawicy, a już jutro odbędzie się debata dwóch Januszów - Korwina-Mikke i Palikota, to dziś postanowiłem skomentować program tego drugiego :)

Na początek jednak linki:
Program Ruchu Palikota
15 kroków ku Polsce marzeń
Strona Ruchu Palikota

26.08.2011

Podsłuchy? A słuchajcie ile chcecie

za artykułem w Wyborczej: MSWiA chce łatwiejszych podsłuchów i kontroli majątku bez zgody sądu

Na początek liczby. Liczby, które przerażają i dają do myślenia.
17 dni - tyle mineło od złożenia projektu do pierwszego czytania.
11 - 12 dni - tyle ma minąć od pierwszego czytania do głosowania w sejmie
4 dni - tyle czasu dano na "zgłaszanie uwag odnośnie projektu", czyli tzw. "konsultacje społeczne".

Ale o co chodzi? Przecież powinniśmy być szczęśliwi, że posłowie, a raczej ministerstwo tak szybko pracuje nad ustawami. Może i coś w tym jest, ale to cudo, które jeśli nic się nie zmieni zostanie uchwalone końcem sierpnia (29 - 31 sierpnia) daje ogromne uprawnienia policji i innym służbom. Tutaj zaposiłkuję się cytatami:
To znaczy, że policja mogłaby założyć podsłuch np. autorowi strony antykomor.pl. W dodatku tak zdobyte informacje, dotyczące m.in. "środowiska i kontaktów sprawcy", policja i inne służby mogłyby przekazywać nie tylko służbom państw UE, ale też "państw trzecich" - a więc np. Białorusi, Libii czy Wietnamu.
Zaniepokojony? Nie? No to idziemy dalej...
Znacznie poszerzono też uprawnienia policji i służb specjalnych w dostępie do informacji o naszym majątku. Część z tych danych - pozwalających ustalić, czy ktoś płaci podatki, czy ma konto w tym lub innym banku lub domu maklerskim, ubezpieczenie w funduszu emerytalnym itp. - służby mogłyby uzyskiwać bez kontroli sądu.
 "bez kontroli sądu" to znaczy, że w praktyce policja i np. urząd skarbowy będą mogły listować wszystkie konta obywateli i zapewne nikt o tym się nie dowie. Tak oto dla "bezpieczeństwa" zaprzedano wolność. Bezpieczeństwa władzy należałoby dodać. Oficjalnie jednak tłumaczy się to tak:
W podkomisji pracującej nad projektem funkcjonariusz policyjnego Biura Odzyskiwania Mienia tłumaczył, że to potrzebne, by sprawnie ustalać miejsca, w których podejrzany ulokował pieniądze. Mówił, że w szczególności doskwiera służbom brak możliwości sprawdzenia, czy ktoś nie ulokował ich w spółdzielczych kasach oszczędnościowych, np. w SKOK-ach, bo formalnie nie są one bankami. Dodał, że chodzi o zaoszczędzenie czasu, który teraz zajmuje składanie wniosków do sądu o wgląd w konto.
Mi to się tak wydawało zawsze, że jeśli ktoś jest podejrzany to znaczy, że policja ma już jakieś materiały operacyjne, które może przedstawić sądowi i wystąpić o odpowiedni nakaz. A tutaj zonk, bo okazuje się, że to albo trwa albo nie daje gwarancji możliwości wglądu (a bo np. sędzia uzna, że policja chce zbyt wiele). Co ciekawe Wojciech Wiewiórowski będący generalnym inspektorem ochrony danych osobowych zwrócił uwagę na te dziwy natury:
Ułatwienie dla policji i służb polegałoby nie tyle na oszczędności czasu, ile na tym, że mogłyby sprawdzić każdą osobę, a nie - jak dziś - tylko podejrzanego. Mielibyśmy więc sytuację podobną do tej ze swobodnym dostępem do naszych billingów.
 Ciekawe, bo w zamyśle GIOD miał chronić przed złymi przedsiębiorcami, a nie przed rządem, ministerstwami i bandą sprzedawczyków siedzących w sejmie.
A co na to ministerstwo? Ano MSWiA w osobie wiceministra Adama Rapackiego odpowiedziało:
To może rzeczywiście nieszczęśliwie wyszło. Jeśli projekt będzie budził duże kontrowersje, to jesteśmy skłonni zrezygnować z uprawnień, które nie są konieczne do wykonania unijnych decyzji, i powrócić do tego w przyszłym parlamencie
 Jak dla mnie "nieszczęśliwie wyszło" to o wiele za mało. Osoby, które przyłożyły rękę do tego projektu w tym kształcie powinny trafić do sądu za naruszanie konstytucyjnych swobód. Jednak tak się nie stanie - bo komu by miało na tym zależeć? W sensie, fajnie bo można by dopiec władzy, ale otworzenie społeczeństwu oczu sprawi, że i w kolejnej kadencji nic nie wyjdzie z planów inwigilacyjnych, s przecie każda socjalistyczna władza takie plany ma  bo wszak jakoś wymuszać płacenie podatków musi.

Ups... pomyłka

Odnośnie artykułu: Pomyłka mundurowych. "Wycelowali we mnie broń, a ja modliłem się, żeby to była policja"

Chciałoby się rzec, że takie rzeczy tylko w Polsce, ale niestety tak nie jest. Słysząc takie historie człowiek zaczyna się zastanawiać co by było gdyby. No bo jakby ów pan Bartosz zadzwonił na policję z informacją, że uzbrojeni ludzie są przed jego drzwiami to ciekawe co by usłyszał. Mogłoby się i tak skończyć, że do policjantów przyjechaliby i inni policjanci, a potem wszyscy szczęśliwie zaczęliby się strzelać.

Tak jednak na boku to trudno się dziwić, że forsuje się tak rygorystyczne prawo związane z możliwością posiadania broni palnej. Bo gdyby ów pan Bartosz miał w domu broń to ta "pomyłkowa" wizyta mogłaby się z goła odmiennie skończyć.


A co do samej sprawy - wina policjantów ewidentna. Podstawowy błąd - brak informacji, że są z policji. Żadnych legitymacji, żadnych słów i jeszcze cywilne ubrania... Za tak przeprowadzone akcje to należy się co najmniej nagana z wpisem do akt. A dla pokrzywdzonego odszkodowanie - ale nie z tylko z budżetu państwa, ale również od samych policjantów, którzy jak widać zachować się nie potrafią tak jak tego mundur (którego nie mieli...) wymaga.

23.08.2011

Wyborczy czas - program KNP

Jako, że wybory coraz bliżej to postanowiłem zrobić takie małe zestawienie z komentarzem programów wyborczych kilku partii - PO, PiS, SLD, PSL, PJN, RPP (czy jak się to Palikotowe ustrojstwo nazywa), KNP. O innych partiach w zasadzie w tym kraju mówić nie ma sensu bo i tak mają praktycznie zerowe szanse na wejść do sejmu -.- viva la demokracja. Tak więc na pierwszy ogień poszedł KNP - czyli Kongresu Nowej Prawicy. Dlaczego oni? Ano temu, że jakoś od zawsze środowiska Korwina utożsamiałem z ośrodkiem myśli liberalizmu gospodarczego i nie ukrywam zawsze mi doń blisko było. Tak więc tym bardziej ciekawi mnie cóż ci liberałowie czy może nawet libertarianie przygotowali dla swoich wyborców :)

Program znaleźć można tutaj: http://www.nowaprawica.org.pl/info/dokumenty-np/program-kongresu-nowej-prawicy

Zaczynajmy zatem :D

7.08.2011

Śmierć Andrzeja Leppera

5 sierpnia 2011 roku umarł Andrzej Lepper, polityk kontrowersyjny, a jednocześnie bardzo charyzmatyczny.

Abstrahując od okoliczności śmierci - gdyż o nich teraz rozprawiać nie zamierzam - zastanówmy się o polskiej hipokryzji. No w sumie nie tylko polskiej, ale tym razem mamy okazję ujrzeć reakcje mediów i polityków, którzy nie mogą chować swych prawdziwych emocji za parawanem "mojego prezydenta". Nie mogą, a jednak nagle Andrzej Lepper stał się niemal wzorem polityka, chwalony od lewej do prawej, wszyscy nagle mówią, że będzie im go brakować... Cóż szkoda, że za jego życia całkiem odmienne poglądy prezentowali, a i społeczeństwo bardziej prześmiewczo ukazywało postać Leppera.



Jednak nim przejdę do krótkiej prezentacji bardziej realnej sylwetki Andrzeja Leppera, to przedstawię taki "zabawny" fakt z Facebooka...

Otóż 5 sierpnia o 17:46 profil Andrzeja lubiło 710 osób, 7 sierpnia po godzinie 10 było już jednak 1292 lubiących i ta liczba ciągle rośnie (9 sierpnia o 10:00 już 1563). Czego to jest efektem? Polskiego powiedzonka "o zmarłych dobrze albo wcale"? Hipokryzji narodu, który wychwala postacie, które cierpią i/lub ponoszą śmierć (wystarczy przypomnieć sobie medialny cyrk po tragedii w Smoleńsku)? Nie mi to oceniać, jednak takie masowe dołączanie do profili zmarłych osób jest ostatnimi czasy jaką plagą (Jackson, Winehouse, Lepper..) i objawem zidiocenia naszej cywilizacji.



Kto z was słyszał o wystąpieniu Andrzeja Leppera w Strasburgu? Kto słyszał jakiekolwiek jego wypowiedzi na forum parlamentu poza urywkami w mediach? Cóż w TVP/TVN/Polsacie zapewne niewielu...



Cóż zapewne w ciągu najbliższych dni i miesięcy jeszcze nie raz usłyszymy o osobie Leppera oraz tysiące spekulacji na temat jego śmierci, ja chciałbym tylko byś czytelniku nie przyjmował bezkrytycznie tego co usłyszysz w mediach.



A osobiście uważam, iż całe to "samobójstwo" jest mocno podejrzane. Zresztą nie tylko sam fakt samobójstwa, ale również tempo działania służb - bo oto dzień po znalezieniu zwłok ogłasza się, że ciało Leppera nie nosi żadnych śladów ingerencji osób trzecich. Czyżby opinia ta została wydana jedynie na podstawie zewnętrznych oględzin i ujrzenia "bruzdy wisielczej", bo jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że w tym kraju uzyskuje się wyniki choćby badań toksykologicznych w ciągu niecałych 24h...
Ktoś "zabawny" porównał śmierć Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Leppera do działania filmowego Hitmana... cóż cieżko się nie zgodzić, że okoliczności śmierci obu tych polityków są mocno zagadkowe - zresztą po prawie 16 miesiącach od Smoleńskiej tragedii wciąż nie wiadomo co się stało wewnątrz tamtego Tupolewa. Porównując zatem ten poziom rzetelności - wraz z wzięciem poprawki na to kim zmarła osoba była (prezydent, a były minister) - aż trudno uwierzyć, że tak szybko i ochoczo przeprowadza się badania zwłok i mówi o domniemanych przyczynach (w sumie to wg mediów to już nawet nie domniemanych, a pewnych na 100%) ów samobójstwa. Tak oto Lepper, który jeszcze kilkanaście godzin wcześniej pracował nad listami do zbliżających się wyborów, nagle postanawia zakończyć swe życie z powodów finansowych...




A na koniec cytaty z Andrzeja Leppera :)
  • Hitler, aby zająć te ziemie, potrzebował czołgów, armat, samolotów i karabinów. Kohl i Schröder to kontynuują. Potrzebna im jest marka, dzisiaj zastąpiły ją euro i dolar, i w ten sposób przyjdą. Niech młode pokolenie nie wierzy tym obłudnikom, którzy mówią, że to nam nie grozi.
  • Przykład naszej partii pokazuje, że i bez ustawowych parytetów kobiety mogą mieć sprzyjające warunki do politycznego działania. We władzach partii jest niemal połowa kobiet. Udało nam się bez parytetu wprowadzić do Sejmu dużo posłanek. Co trzecia posłanka należy do Samoobrony (...) W Samoobronie kobiety nie mogą skarżyć się na żadną dyskryminację. Ich udział w pracy partii jest ceniony i doceniony
  • Kiedy poseł Komorowski pukał się w głowę, huk był tak duży na sali, że aż zagłuszał moją wypowiedź – bo tam już oleju nawet nie ma. 
  • Ja jestem kapitalista! Partia socjalistyczna nie ma dziś żadnych szans!